Redemptorysta to misjonarz, gdziekolwiek przyjdzie mu pracować
Głosicie misje, inaczej spowiadacie, żyjecie we wspólnocie, jesteście blisko ludzi – taki powód podają najczęściej młodzi ludzie, którzy zdecydowali się wstąpić do redemptorystów. Podobnie odpowiadają w Polsce, w Argentynie czy w brazylijskim stanie Bahia. Bogu dzięki, że nas tak widzą. To proste, ale istotne ujęcie naszego charyzmatu. Nasz styl życia, nasza duchowość, nasze aspiracje, poszukiwania i wyzwania koncentrują się wokół tych spraw.
Serce przy Bogu
Zastanawiamy się często w naszych wspólnotach, jak głosić Ewangelię. Dzisiaj samo głoszenie kazań nie wystarczy, trzeba czegoś więcej. W ewangelizacji bowiem nie idzie o to, by sprawnie przekonywać do swoich racji. Wpierw samemu i w naszym wspólnotowym życiu mamy być wierni Ewangelii. Gdy się ma serce przy Bogu, wtedy wszelkie słowa o Nim nabierają sensu, prawdy i prorockiej mocy. Redemptorysta – misjonarz, gdziekolwiek przyjdzie mu pracować, winien zachować ducha prostoty, szacunku i zatroskania w relacji do drugiego człowieka. Duch misyjny – to umieć widzieć w ludziach coś, czego oni sami jeszcze nie widzą, to pomóc w odkryciu prawdy o życiu i o nich samych. To nie narzucanie ideologii, ale wspólna droga docierania do prawdy, że jest Bóg, że Mu zależy na ludzkim życiu i zbawieniu, a więc osiągnięciu pokoju, wolności i szczęścia. Czyż nie za tym tęskni każdy człowiek? Czyż nie potrzeba misjonarzy z takim duchem w Patagonii, na Syberii, w miastach i wioskach, i na uniwersytetach europejskich? Czyż nie potrzeba nowoczesnych metod, by się przedrzeć przez medialny jarmark tanich sposobów na szczęście? Myśląc o misjach wybiegamy wyobraźnią do dalekich, egzotycznych krajów. Czy mamy szukać tak daleko?
Niedawno przeczytałem słowa kard. Gianfranco Ravasiego: „Berlin jest wręcz pustynią, jeśli chodzi o religię. To jedno z miast europejskich, w których sekularyzacja zaszła najdalej”. Tak jest w Europie. A co w Polsce? Czy nie potrzebujemy gruntownej odnowy ducha, większego szacunku dla Ewangelii? A my, duchowni, czy nie potrzeba nam większego zdecydowania w głoszeniu Jezusowych słów z nową mocą i większym przekonaniem, mówienia o Nim jako jedynym Odkupicielu, mówienia odważnie, nie tylko w kościołach, nie tylko w kazaniach?
Iść za przykładem Zbawiciela
Nasze Zgromadzenie jest misyjne. Święty Alfons Maria Liguori w roku 1732 w miejscowości Scala (Królestwo
Neapolitańskie) założył Zgromadzenie Misjonarzy Najświętszego Zbawiciela. Później, w roku 1749, nazwane zostało Zgromadzeniem Najświętszego Odkupiciela. Niejednokrotnie Założyciel pisał w swoich listach, że bardzo pragnął przepowiadać Ewangelię zarówno niechrześcijanom w Afryce i Azji, jak i chrześcijanom odłączonym od Kościoła katolickiego. Dzięki człowiekowi o mocnej wierze i niezłomnym duchu, św. Klemensowi Marii Hofbauerowi (zm. w 1820 r.), redemptoryści wyruszyli poza Alpy, by apostolską gorliwością objąć nowe tereny i podjąć nowe formy misyjnej działalności. Odważne inicjatywy o. Józefa Amanda Passerata (zm. w 1858 r.) sprawiły, że misjonarze redemptoryści przekroczyli ocean i zaczęli się zakorzeniać na ziemi amerykańskiej, gdzie szczególnie gorliwie pracował św. Jan Nepomucen Neumann. Następnie zgromadzenie objęło inne kraje i rozprzestrzeniło się na cały świat, obejmując różne dziedziny działalności apostolskiej i podejmując dzieło misyjne zarówno wśród katolików, jak i niechrześcijan, w końcu i braci odłączonych od Kościoła katolickiego.
Z całych sił staramy się zachować ducha swego Założyciela, św. Alfonsa, szczególnie w tym, co dotyczy ubogich i pomagając – w miarę możliwości – współczesnemu światu w rozwiązywaniu naglących problemów. Pragniemy „iść za przykładem Zbawiciela Jezusa Chrystusa, głosząc słowo Boże ubogim, tak, jak On to o sobie powiedział: Posłał Mnie głosić Ewangelię ubogim” (por. Łk 4,18; Iz 61,1).
Boża awantura
Nie chcę Kościoła spokojnego. Chcę, aby Kościół był misyjny – podkreśla papież Franciszek. I dalej zachęca, abyśmy wychodzili z własnych wspólnot i odważyli się dojść aż na peryferie egzystencjalne, które potrzebują odczuwania bliskości Boga. Bóg nie opuszcza nikogo, zawsze okazując swą niewyczerpaną czułość i miłosierdzie. To zatem jest tym, co należy zanieść wszystkim ludziom.
W to dzieło włączamy się my, redemptoryści. Choć nie jest to zadanie łatwe, gdyż często stawia człowieka w trudnych warunkach wobec niełatwych wyzwań. To taka „Boża awantura”, jak mówi jeden z wytrawnych misjonarzy redemptorystów. Inny język, inna kultura, inna mentalność. Trzeba to w sobie przegryźć, przepracować, zostawiając na boku logikę, przyzwyczajenia, tzw. zdrowy rozsądek, by pod pozorem ewangelizacji nie upokarzać, nie deptać, a podnosić, szanować i pomagać.
Zawsze, także i dzisiaj, stają przed nami wyzwania misyjne. Aktualna jest potrzeba wsparcia naszej obecności w wielu miejscach…, potrzeby są wielkie. Oto ja, poślij mnie…
o. Janusz Sok CSsR. Przełożony Prowincji Warszawskiej Redemptorystów
„Rodzina Odkupiciela” (Biuletyn Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów w Tuchowie) nr 3/2013, s. 10-11.
Modlitwa o powołania do rodziny redemptorystowskiej
Boże, dziękujemy Ci za błogosławieństwo, jakiego nam udzieliłeś w Chrystusie Odkupicielu. Niech Duch Święty oświeci Twój lud i pozwoli usłyszeć Twe zaproszenie w wielu sercach. Panie żniwa, obdarz rodzinę redemptorystowską na całym świecie wieloma powołaniami, aby ci, którzy znajdują się w największej potrzebie, mogli usłyszeć Dobrą Nowinę o Odkupieniu. Niech wzrasta między nami Twoja miłość, abyśmy się stali świadkami Twojego królestwa, które przychodzi. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.